Podczas wakacji 1998 roku program 1 TVP nadawał ciekawą serię programów pod wspólnym tytułem "Łowcy Ognia".
Program prowadzony był przez Gerarda Sawickiego i dr Wojciecha Borkowskiego - dwóch doświadczonych traperów.
Nazwa programu wprawdzie tego nie sugeruje, ale jego gospodarze zajęli się między innymi także sposobami zdobywania W O D Y.
Czystej W O D Y, nadającej się do P I C I A.
Zobacz też garść informacji o odwodnieniu.
Kopiemy w ziemi dołek o głebokości ok. 70 cm i średnicy ok. 1 m i zasłaniamy go folią.
Zobaczmy co tam mamy - po jakimś czasie można zajrzeć do środka. Oczywiście pogoda słoneczna (w końcu podczas deszczu mielibyśmy deszczówkę i szkoda by było zachodu) powoduje, że po jakimś czasie w ziemnej szklarni robi się duszno...
Ostrożnie, żeby nie mieć błota zamiast wody, zaglądamy do tej duszności. Tam się powinna skraplać woda.
Mam nadzieję, że nie zapomnieliście wstawić naczynia do środka ?
Ile wody uzbieramy zależy od wilgotności gleby, słońca, czasu, no i oczywiście od wielkości naczynia i ograniczonej pojemności "szklarni". Jednak gdy trzeba zdobyć więcej wody, raczej nie powiększajmy dołka - wykopmy po prostu nastepne dolki.
Zasada podobna jak poprzednio. Tu również przyda się duża folia (nawet trochę większa), a właściwie torba (ważne: TORBA) foliowa. Zawiązujemy ją szczelnie na drzewie (tylko nie łamać gałęzi !!!).
Naciągamy folię, by uzyskać "róg" w który spłynie woda.
O... leci...!
Używając kory brzozowej, można nałapać dużo wody.
Woda dobra, tylko nie obedrzeć wszystkich brzóz z kory.Ale jak to zrobić ?
Oto propozycja:
Dobrze by było użyć jakiegoś źródła ciepła, więc rozpalmy ognisko.
...nie, nie rąk - bo się oparzymy, użyjemy dwóch kijów). Kamień wrzucamy do wody oczywiście gdy jest już dobrze rozgrzany (woda na nim skwierczy). Zapewne można użyć kilku kamieni (w zależności od ilości...). Kijów używamy jak gigantycznych chińskich pałeczek, albo (jak kto woli) szczypiec kowalskich.