Śmy sobie znów podziałali

[Powrót do: Przygody]

[05.06.2006.]

Tytuł jest poprawny, aczkolwiek... staroświecki i rzadko spotykany :)

Tak więc jesteśmy po biwaku. Upłynął on pod znakiem działań związanych z przetrwaniem, a "przetrwanie" to przede wszystkim... micha.

Pokrzywa, babka, szczaw, dziurawiec...

Zielenina w cieście z mąki na patyku

Oczekiwanie na efekt...

Leśny chlebek... patyk lizać!

Upieczenie leśnego chlebka było sprawą: uzbierania jadalnych roślin i poszatkowania ich, zrobienia ciasta z mąki i wody oraz zmieszania z roślinami, rozpalenia ognia no i pieczenia. Nikt nie spodziewał się takich rewelacyjnych efektów. Nie wierzycie? Sprawdźcie sami!

Nazajutrz też był główny punkt programu...

Przyszło wyciągać zagrzebanego w błocie Nissana

Przyszło też poczekać...

Drugi dzień to znów sprawa "michy" (byliśmy schowani pod daszkiem z nylonowej płachty) potem zaś mieliśmy niespodziewane zdarzenie. Poproszono nas o wyciągnięcie samochodu terenowego, który utknął na przeprawie. A potem już tylko czekaliśmy na traktor...


[ strona główna ] [ NOTATNIK KRISKA ] [ AKTUALNOŚCI... ]
[ FILOZOFIA SURVIVALU ] [ ABC survivalowca ] [ PRZYGODY i RELACJE ] [ ŹRÓDŁA WIEDZY ] [ DYSKUSJE i ODEZWY ] [ RÓŻNOŚCI ]
[ ENGLISH VERSION ]