TERRORYZM


[13.03.2004]

Trudno pogodzić się z tym, co dzieje się na świecie.
Sztuka przetrwania, survival, nie może zapominać o zdarzeniach takich, jak ostatnio w Madrycie, i wszelkich takich, jak te od wielu lat gnębiące niewinnych ludzi.

Czy "sztuka przetrwania" będzie oznaczać dla przeciętnego człowieka jedynie dziwaczne buszowanie po lesie, budowanie szałasów i przysłowiowe już "jedzenie korzonków"?

A może dostrzeżecie, Moi Drodzy, że survival faktycznie przygotowuje do bystrego poruszania się po świecie? Może przestaniecie chodzić po ulicach bezmyślnie gapiąc się na wystawy, wpadając wprost pod koła samochodów albo dając sobie w tłumie bliźnich odbierać zegarek lub telefon komórkowy?

A może staniecie się BLIŹNIMI, a nie TŁUMEM?!

Żadne służby specjalne nie uratują wszystkich zaatakowanych. Od paru ładnych lat świadomie przyglądam się naszym strażnikom bankowym, ochroniarzom, służbom ochrony lotnisk, strażnikom miejskim, policji... Widzę ich brak przygotowania, znudzenie, bezradność i beztroskę w sytuacjach niespodziewanych i krytycznych, brak współpracy ze sobą, niezrozumienie własnej roli i kompetencji (kiedyś musiałem poinstruować strażników miejskich, że do leżącej kobiety, którą właśnie zamierzałem reanimować, mogą wezwać pomoc przez etatowe radiotelefony - byli zaskoczeni prostotą rozwiązania!).

Zrobiłem kilka własnych eksperymentów na lotnisku Okęcie - raz nawet nieźle uśmiałem się z nadętego swoją ważnością pana pilnującego przechodzących przez "bramkę". Jego pycha czyniła go szczególnie nieporadnym, bo był zanadto zajęty robieniem ważnych min, zamiast widzenia tego, co powinien był właśnie widzieć.

Wszelkie ćwiczenia naszych służb związane są z wyobrażaniem sobie i symulowaniem sytuacji podobnej do ataku terrorystycznego. Tyle, że reguły gry narzucą terroryści. Już oglądałem kiedyś ćwiczenia - naprawdę dzielnych - strażaków, którzy na sprzęcie, jaki mieli, wyczyniali prawdziwe cuda. A potem zapalił się wieżowiec w centrum miasta i narzucił własne reguły gry. Okazał się wyższy, niż najdłuższa drabina w województwie...

Zresztą daleko naszym służbom do tych pilnujących bezpieczeństwa na lotnisku Schiphol w Amsterdamie, gdzie uczyniłem wybieg, który ostatecznie pozwolił mi ominąć "bramkę" bez rutynowej kontroli tego co posiadam w kieszeniach.

Nie było też żadnych kłopotów na lotnisku w Lizbonie, gdzie przeszedłem poza kontrolą do "strefy zakazanej", zrobiłem tam zdjęcie, i po pewnym czasie kręcenia się tam - wróciłem do swojej strefy.

Poszukiwani terroryści - Lizbona

Nie było też żadnego problemu z wejściem do kabiny pilota podczas rejsowego, międzynarodowego lotu, wyjęcie aparatu fotograficznego i zrobienie zdjęcia.

Bezpieczeństwo pilotów jest niemal równoznaczne z bezpieczeństwem wszystkich pasażerów na pokładzie. Do tej pory porwania samolotów mogły opierać się na sterroryzowaniu pilotów przez zagrożenie skierowane przeciw dowolnemu pasażerowi. W takim wypadku jednak stery pozostawały w  rękach pilotów i w najgorszym wypadku ginęli wszyscy, włączając porywaczy.

Atak na World Trade Center pokazały, że dla terrorystów ogromne znaczenie ma odebranie steru pilotom. W tym celu należy dostać się do kabiny.

Mnie wystarczyło kilka razy miło się uśmiechnąć...

Lecimy nad Zjednoczoną Europą

Apel, aby uważać na wszystko, co jest podejrzane, bierze się z przekonania, że terrorysta ma karnację Araba, ciemną opaskę na oczach, walizkę z zapalnikami i rozbiegane oczka. Owszem - cudzoziemiec może i będzie postępował w jakiś sposób nietypowy dla "tubylca". Ale też terroryści nie są idiotami i przygotowują się do swych zadań... latami. Ktoś, mający TAKIE zadanie, będzie wyglądał i zachowywał się najnormalniej w życiu. Icchaka Rabina zabił nie Palestyńczyk - a to właśnie przed nimi pilnowano - ale Żyd, obywatel Izraela. Zresztą dla naszych rodaków wszystko jest podejrzane, albo też nic ich nie obchodzi. Znam przypadek, kiedy pewien człowiek (zawsze odgrywający kogoś ważnego) wezwał siły specjalne w celu sprawdzenia listonosza, bo był... bez służbowej czapki!

Moja sztuka kamuflażu aktywnego pozwala mi dość swobodnie wchodzić tam, gdzie zdecydowanie wchodzić nie wolno = ok. 70% skuteczności "od pierwszego razu", dalsze 20% to ponowne próby, ok. 10% - brak sukcesu.

Zabawa bronią nie jest bezpieczna Nie dałbym się tak złapać, jak mój kolega

I lepiej niech nikt nie mówi, że wszyscy wszystko widzieli, mieli pod kontrolą, wszyscy byli w gotowości i "jakby co do czego", to "nic by nie było"...
Chyba, że najlepiej jest wszystko przespać... na wieki!

Zobaczcie mój stary artykuł na temat terroryzmu po wydarzeniach 11 Września w Nowym Jorku.
Jest on do przeczytania w portalu Świat Podróży www.swiatpodrozy.pl/ lub w portalu INTERII rekreacja.interia.pl/multi/survival/.

PS. Na miejscu Linii Lotniczych LOT zatrudniłbym siebie natychmiast i za niezłe pieniądze...

Zobacz też: "W sprawie terroryzmu" - rozmowa z gen. Sławomirem Petelickim.
[ strona główna ] [ NOTATNIK KRISKA ] [ AKTUALNOŚCI... ]
[ FILOZOFIA SURVIVALU ] [ ABC survivalowca ] [ PRZYGODY i RELACJE ] [ ŹRÓDŁA WIEDZY ] [ DYSKUSJE i ODEZWY ] [ RÓŻNOŚCI ]
[ ENGLISH VERSION ]